czwartek, 29 lipca 2010

Niebo i piekło - każdego dnia dla Twoich bliskich..

Na moim biurku w biurze od 2 lat leży pod stertą papierów etykieta od jakiegoś napoju. Pamiętam tylko, że smakował potwornie! O ile takie zwykłe kolorowe oranżady w wiejskich sklepikach są przesłodzone i naiwne w smaku, ta smakowała jak popłuczyny z laboratorium chemicznego! Sprawdziłem z czego to się składa:



Zawiera substancje słodzące, zawiera źródło fenyloalaniny, woda, dwutlenek węgla , regulatory kwasowości, kwas cytrynowy, cytrynian sodu, cyklaminian sodu, acesulfam k, aspartam, aromaty, substancja konserwujaca, benzoesan sodu, czerwień koszelinowa, azorubina, błekit patentowy V.
Słowem demolująca organizm chemia, przy której zwykły sok malinowy z wodą jest niczym bajkowa woda życia. No cóż, niech każdy pije co chce, ale zwrócił moją uwagę napis:



Każdego dnia dla Twoich bliskich! Co za cholerne draństwo! Jak można produkować tysiące litrów chemicznej, chemicznie słodzonej, chemicznie barwionej, chemicznie konserwowanej, odbijającej się chemią, szucznie kolorowej chemii i napisać „Każdego dnia dla Twoich bliskich”.. I jakaś kobiecina z Radzynia Podlaskiego po tym dzieciaki.


I nagle zrozumiałem czym jest piekło! Piekło to nie jakieś kadzie ze smołą, tylko po prostu przeżywanie jeszcze raz tego co świadomie zrobiliśmy innym. Taki ktoś kto na butli chemicznej brei pisze „Każdego dnia dla Twoich bliskich” pewnie będzie musiał wypić to co nawarzył. A jeśli wyprodukował tej chemii 200 tysięcy litrów to będzie tę chemiczną miksturę pił sto tysięcy dni... Czyli 270 lat... Pod koniec picia będzie już wypalonym aspartamem i benzoesanem sodu wrakiem , stąd w potocznym rozumieniu piekło to wieczność i nieskończone cierpienie...

Tak samo trener który świadomie robi nudne i marne szkolenia, czyli odpiernicza zwykłą manianę, będzie musiał przesiedzieć ten czas na nudnych szkoleniach i bezsensownych odczytach. Jeśli zrealizował jedynie 180 marnych szkoleń dla 12 osób na każdym szkoleniu, a każde szkolenie po 8 godzin, to znaczy że wygenerował 180 x 12 x 8 = 17280 godzin nuuudy, którą trzeba będzie przeżyć... Czyli spędzić 6 lat na nudzie... To można zakwalifikować raczej jako czyściec.

A niebo? Jeśli ktoś wspaniale bawił ludzi niczym dobry kabaret, np. POTEM, jeśli ktoś znakomicie i ze znawstwem śpiewa jak Diana Damrau, albo gotuje ciesząc się radością Klientów, naprawia z pasją samochody, terminowo, czysto i solidnie, czy też wypieka pyszne eklery z rumem, to wszystko to ze sobą zabierze TAM. Radość ludzi, dobry smak, zmysłową radość z jazdy atem i dobrą muzykę... I to właśnie jest NIEBO, suma wszystkich tych dobrych rzeczy, uczuć i smaków, które bezinteresownie i z radością rozdaliśmy innym...

Posta obserwacja podpowiada mi też, że mało kto z nas będzie w niebie miał Mercedesa SLK...


Robert Fryczkowski.

piątek, 23 lipca 2010

Błogo będę sławił ten dzień.....

Błogo będę sławił ten dzień...

Wiem już czym jest błogosławieństwo... Nie w znaczeniu liturgicznym, ale w takim znaczeniu potocznym, ludzkim. Miałem kiedyś stary samochód..Ooo ma już ponad 30 lat... I kiedy rano do niego wsiadałem to zawsze miałem chociażby jedną króciutką jak mgnienie ale bardzo ciepłą i serdeczną myśl w stronę mechanika który go wiele lat temu ze znawstwem pospawał i pomalował i ponaprawiał, sprawiając że był absolutnie niezawodny. I tak ciepła, pełna serdeczności wzmacniająca myśl biegnie sobie gdzieś daleko do Janowa Lubelskiego do warsztatu w którym niepodzielnie króluje Pan Stach, dla którego Land Rower, Jeep, czy zwykły UAZ nie mają żadnych tajemnic. Człowiek pogodny, charakterny, szczupły, i wyglądający dziesięć lat mniej niż ma... Człowiek, którego wzmacniają afirmacje i takie małe prywatne błogosławieństwa klientów i przyjaciół. To jeden z przykładów. O bardzo wielu ludziach myślę ciepło. A pamiętając, że „kto sieje wiatr, zbiera burzę, staram się o nikim nie myśleć źle”. A poza tym, myślenie o kimś źle, kiedy ktoś serio zalazł nam za skórę, to zwykła amatorszczyzna.
Od takich spraw są przecież czary :)