700 osób...
W zasięgu wzroku kolejna tablica i napis informujący, że w tym miejscu zamordowano dwustu polaków. W zasięgu wzroku odnalazłem kolejną tablicę informującą o 5000 zamordowanych polakach.
Zacząłem interesować się czym była „Rzeź Woli” i obraz powstania się zmienił. Zacząłem rozmawiać z ludźmi, dowiadywać się. Oprócz wspaniałego muzeum, martyrologii byli zwykli ludzie którzy jak to powiedziała jedna z osób: „my nie mieliśmy radia w maszynie do szycia i karabinu w szafie” . Dowiedziałem się też że na Woli nie było entuzjazmu. Zwykli ludzie wyprowadzani na rzeź przeklinali powstańców.
Baczyński zaś był snajperem... Hmmm.. Niby nic, ale w opisach powstania snajper zwykle jest Niemcem i morduje zza węgła. Często się słyszy :” zamordowana/y przez niemieckiego snajpera. Czyli tchórza z lunetą... Czyli Baczyński też mordował?
Kupiłem książkę Kazimierza Malinowskiego „Żołnierze łączności walczącej Warszawy”. PAX 1983. Pomimo roku wydania dość obiektywna i bardzo dokładnie udokumentowana. A przede wszystkim potwornie przygnębiająca.
Z punktu potrzeb współczesnego pola walki (1945) żadna łączność nie istniała. Owszem, były połączenia, były audycje, ale nie było skoordynowanego pola walki we właściwym znaczeniu tego słowa...
I nagle zacząłem inaczej postrzegać powstanie. Czy było potrzebne ? Pewnie tak. Tylko teraz gdzie indziej widzę ciężar cierpienia i bohaterstawa. I w tym roku nie pojechałem do muzeum tylko na Wolę, aby zapalić znicz i się pomodlić. Tam gdzie mury są jeszcze osmalone dymem palonych ciał. Ciał ludzi, którzy nie mieli broni, martyrologii i dumy i walki, tylko krótką jak mgnienie drogę z domu na podwórze..... A dalej już prosto, z dymem wprost do nieba...
Myślę że w kolejnych latach też nie dotrę dalej.
Dalej niż na Wolę....
frycz.pl
kurcze, czemu piszesz takie rzeczy... a tak mi było dobrze myśleć o powstaniu jako o takim fajnym wesołym zrywie, tak jak śpiewa lao che: "tramwajem jadę na wojnę.... ja nie pękam, idę w śmierć od tak, na krótka koszulę!"
OdpowiedzUsuńJasiński, Gajcy, ani Baczyński mi o tym nie powiedzieli, a Ty musiałeś popsuć tą całą powstańczą sielankę...
Te pieprzone cywile i ich ryczące dzieci....
Ruli, to są rzeczy których sobie nie poukładałem. Ale faktycznie miałem taki naiwny obraz "Zryw Bohaterskiej Warszawy" Zryw szalony, ale zryw. Walka nierówna , ale walka....
OdpowiedzUsuńTeraz zastanawiam się nad tym że de' facto to było rzucenie ludzi na rzeź....
To nie była walka, to była UTYLIIZACJA, na jednego faszystę ginęło 100 Warszawiaków!!
1:100
T nie było powstanie, a Baczyński?
Patrzę na niego inaczej....
no tak, ciężko się nie zgodzić w sprawie powstania, ale w porównaniu do naszych wieszczy narodowych (grzejących dupę na wersalu i przy okazji łapiąc syfilisa od paryskich dziwek) to Baczyńskiemu wiele zarzucić nie można.... zresztą wiesz... nie nam o tym dyskutować bośmy zamłodzi trochę... a wracając do Baczyńskiego, to widać, że się bidny nie mógł w tym wszystki odnaleźć się... jak to dobrze nie wiedzieć co nas czeka...
OdpowiedzUsuńWiesz, ja to nazywam paradoksem SS-mana.
OdpowiedzUsuńOpiszę to szerzej w innej notce.
Ale jak wchodzi SS-man i Cię (mnie, kogokolwiek)zabija to jakby wygrywa. No bo on żyje a Ty nie. Rachunek jest jasny.
Ale jeśli Ty (ja, ktokolwiek) zabijesz jego to też przegrywasz, bo... zabiłeś człowieka. A jemu o to chodziło...